Temat kastracji nadal wywołuje liczne kontrowersje, szczególnie wśród mężczyzn, którzy uważają często ten zabieg za „okaleczenie” zwierzęcia. Oto dlaczego takie myślenie jest błędne.
Kastracja samca to zabieg polegający na usunięciu jąder (orchidektomia) lub przecięciu nasieniowodów (wazektomia). Drugi z tych zabiegów jest znacznie mniej popularny, ponieważ prowadzi jedynie do bezpłodności, nie rozwiązując innych problemów. Samiec poddany wazektomii nadal odczuwa popęd seksualny, który nie zostaje zaspokojony. Innymi słowy „chce u się, ale nie ma z kim”, co prowadzi w sposób oczywisty do frustracji i wynikających z tego różnorakich zaburzeń psychicznych.
Zarówno niekastrowane samce jak i te poddane wazektomii często wykazują agresję. Może być ona skierowana zarówno wobec np. innych psów, jak i wobec ludzkich członków rodziny. Takie zwierzęta bardzo często wykazują silnie dominujące zachowania, a wynika to z nadmiernej produkcji testosteronu przez „nieużywane” jądra.
Ta sama nadprodukcja testosteronu prowadzi również do zaburzeń nowotworowych. U starszych niekastrowanych (lub poddanych wazektomii) samców często występują różnego rodzaju guzy prostaty. Ze względu na różnice anatomiczne, ich objawem bardzo rzadko bywają problemy z oddawaniem moczu (jak u ludzi), a często są to problemy z oddawaniem kału i regularnie występującymi zaparciami. Jeżeli jednak problemy z moczem występują, to raczej z jego trzymaniem. Może wówczas występować jego popuszczanie lub „kropelkowanie” po całym domu. Czasami wystarczającym środkiem zaradczym jest podanie blokerów hormonalnych w postaci tabletek, jednak częściej konieczne jest usunięcie problemu, czyli narządu produkującego testosteron – jąder.
Jeszcze częstszym zjawiskiem są nowotwory samych jąder. W badaniach przeprowadzonych w Szwajcarii stwierdzono, że ok. 70% psów w wieku podeszłym posiada w co najmniej jednym jądrze guz nowotworowy. Uczciwie należy zaznaczyć, że w większości przypadków guzy te nie dają przerzutów, a jedynie mogą być bolesne dla naszego pupila. Jednocześnie jednak jeśli przerzuty wystąpią, zwykle są one bardzo silnie rozsiane i swoim zasięgiem obejmują wiele narządów, w tym wątrobę, śledzionę, płuca i całą jamę brzuszną. Niestety taka sytuacja uniemożliwia podjęcie leczenia chirurgicznego poprzez operację wycięcia guza, ponieważ jest ich zbyt wiele, a zostawienie choćby jednego, mikroskopijnego, spowoduje wznowę – nawrót choroby i ponowne rozsianie po całym organizmie. Alternatywą jest chemioterapia, jednak póki co niewiele ośrodków weterynaryjnych w Polsce specjalizuje się w tej metodzie leczenia. Należy również rozważyć wszelkie „za” i „przeciw” związane z cierpieniem naszego pupila i faktycznymi szansami na wyleczenie. W efekcie rozsiane procesy nowotworowe zwykle są wskazaniem do eutanazji („uśpienia”) naszego pupila.
Orchidektomia (zabieg usunięcia jąder) jest zabiegiem mało inwazyjnym i w bardzo, bardzo rzadkich przypadkach dających jakiekolwiek powikłania. W większości wypadków zwierzęta, u których zabieg ten wykonaj wprawny lekarz weterynarii, czują się i zachowują jak przed operacją już po 2-3 (w pojedynczych przypadkach 7) dniach.